Rozdział 1



*Emma*

Stałam, poprostu stałam. Nawet nie wiem dlaczego nic nie zrobiłam. Wsumie mogła bym zadzwonić po pogotowie ale po co? Przecież widać było że już nie żyje. Zapatrzyłam się w dal. Kto to zrobił? Gdzie taraz jest?
O boże! Gdzie on teraz jest?! Przecież w każdej chwili mogę skończyć jak Angela?!
Rozejżałam się po okolicy. Serce mi zamarło! Kto to jest?! Prze de mną stał chłopak. Może to on zabił moją siostrę?!
Chyba widząc mój strach odezwał się.
- Nie bój się mnie.
- Kim jesteś?
- Jeżeli lubisz długie historię to opowiem Ci jak będziemy na miejscu.
Jakie on miał oczy... Takie ciemne, widać w nich było coś na kształt cierpienia oraz... troski?? Zaraz! Co on powiedział?!
- Co to znaczy "opowiem Ci jak będziemy na miejscu"?!
- No wiesz, jak chcesz skończyć jak twoja siostra to możesz tu zostać.
- A jaki mam inny wybór?
- Pojedziesz że mną.
Moja pierwsza myśl - kim ty do cholery jesteś że mi pomagasz? Druga - że co? No ale jakby się nad tym zastanowić to nic mi nie zostało. No ale że jak? Wsiadamy do auta i jedziemy w Bieszczady?? Tak poprostu?? No chyba nie.
-Pośpiesz się.Mamy mało czasu.
- Co ty sobie myślisz?! Że codziennie wyjeżdżam nie wiadomo gdzie z obcym typem?!
Co dziwne nie czułam przy nim żadnej presji czy zagrożenia. Można by powiedzieć że bezpieczna. Roztaczał taką dziwną czarującą aurę. Do tego skużana kurtka i wszystko czarne. Napewno wszystkie łaski na niego leciały. Ale coś z nim było nie tak...
-Emma!
Teraz to już naprawdę zaczynałam się bać. Moja siostra umiera a potem nieznajomy typ nie wiadomo skąd znajacy moje imię chce mnie gdzieś zabrać. Może moja reakcja była nieadekwatna ale poprostu nie miałam już siły. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. A mina mojego "wybawcy" wskazywała na to że się tego nie spodziewał.
-Słuchaj, nie mam dziś ochoty na żarty. Właśnie moją siostrę ktoś zamordował i nagle pojawiasz się ty. Mój rycerz w srebrnej zbroi. Co ty sobie wyobrażasz?! Że tak poprostu dam się wywieźć?!
Widocznie się spiął. Wyglądał na podenerwowanego. Jak by naprawdę się mu śpieszyło. Ale ja chciałam wyjaśnień. Wróciłam myślami do Angeli. Po policzku spłynęły mi łzy. Emma weź się w garść! Szybko się pozbierałam.
-Słuchaj, naprawdę chcesz tu zginąć?!
Poczułam jak wzbiera się we mnie złość.
-Czego ty ode mnie chcesz?! Wiesz co? Może w sumie tak było by lepiej. I tak nie mam już nic do stracenia. Nie mam żadnego powodu żeby dalej żyć.- i jeszcze raz zaczęłam się śmiać.
Chyba znowu zbiłam go z tropu. Ale przyznam że odpowiedź była całkiem szczera. Miałam już po dziurki w nosie swoje życie. Niech się dzieje co chce.
I nagle wszystko zdarzyło się bardzo szybko. Nieznajomy wyciągnął pistolet. Na początku myślałam że chce mnie zastrzelić więc szybko odskoczyłam ale potem zobaczyłam go. Wysokiego masywnego mężczyznę z bronią w ręku. Serce mi zamarło. Teraz opcja śmierci mi się tak nie uśmiechała. Nieznajomy szybko do mnie doskoczył i w tym samym czasie wycelował w biegnącego mężczyznę. Niestety kula przeleciała tuż koło ramienia. Gonił nas nadal. Poczułam skok adrenaliny i instynktu przetrwania. I coś sobie przypomniałam. Szybko wyciągnęłam nóż z moich ukochanych ciężkich butów i niewiele myśląc rzuciłam w najprawdopodobniej mordercę mojej siostry. Trafiłam w ramię. Niestety tylko go spowolniłam. Był około dziesięciu metrów ode mnie i wciąż zmniejszał dystans. Uciekałam najszybciej jak mogłam. I usłyszałam strzał. Obróciłam się i zobaczyłam że mężczyzna się wykrwawia.
-Tak nawiasem mówiąc jestem Marcel. - przedstawił się chłopak łapiąc mnie za rękę.
Dociągnął mnie do czarnego motocyklu (tak motocyklu!)
-Nigdy na to nie wsiąde!  Nawet na to nie licz!
- Wsiadaj nie marudź! Mamy mało czasu. W drodze jest ich więcej.
Niewiele myśląc wsiadłam za nim. Nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić. Gdy to zauważył ze zniecierpliwieniem owinął moje ręce wokół swojego brzucha a potem ruszył. Tak szybko że o miało nie spadłam. Chcąc nie chcąc musiałam się do niego przytulić. Adrenalina i strach powoli zaczęły opadać ustępując miejscu tonie pytań. Gdzie jedziemy? Czy dobrze zrobiłam? Co to za ludzie? I kim do jasnej cholery jest Marcel?! I wiedziałam tylko jedno. Że nie jestem już bezpieczna..




Dotarłeś aż do końca?? Bardzo się cieszę. Mam też nadzieję że ci się podobało i że masz ochotę na więcej. Teraz na poważnie zabieram się za to opowiadanie więc obowiązkowo czekaj na następną część!😘





Komentarze